Fajność ogólna

Agnieszka, prowadząc auto, zastanawiała się, czy Paweł opowiedział Dagmarze o ich wczorajszej rozmowie. Czy wszyscy już wiedzą, że miała romans z ich przełożonym. Co pomyślała Daga, kiedy dowiedziała się, że w ostatniej chwili wytypował do zwolnienia właśnie Pawła, a nie Agę, z powodu ich romansu. I że cała ta historia miłosna rozleciała się równie szybko, jak się zaczęła. „Jedno jest pewne – nie poszłam z nim do łóżka z powodów zawodowych i nie miałam pojęcia, że takie będą tego skutki” – uspokajała się. Mimo wszystko wciąż było jej z tym źle.

Oderwała się od swoich myśli i uświadomiła sobie, że Tomek też jest pogrążony w całkowitym milczeniu. Kiedy parkowali przed kawiarnią, spytała go:
– A o co chodzi z twoim planem niezakochiwania się i tego, jak ty to nazwałeś? Zawalczenia o godne życie? Zdradzisz mi, w kim masz zamiar się nie zakochać? Jakiś nowy nabytek w waszej redakcji?
– Tak, zatrudnili ostatnio dwie nowe osoby. Nie mam pojęcia, jak im się to udało, przy takich warunkach pracy i płacy. Wydawało mi się, że wszyscy, którzy u nas pracują, mają napisane na czole „Jestem ofiarą”.
– A czym dokładnie zajmuje się wasza firma?
– Wydajemy gazetki reklamowe, magazyny firmowe i tym podobne rzeczy. W dobie Internetu to temat mocno schyłkowy.
– I ty jako grafik nie możesz sobie znaleźć lepszej pracy, na normalną umowę i pełny etat? Przecież mamy takie małe bezrobocie, rynek pracownika i tak dalej… Próbujesz w ogóle?

Rozsiedli się jak zwykle przy barze. Dagmara i Paweł już pili swoją poranną kawę.
– Żeby znaleźć fajną pracę, trzeba samemu być fajnym. A ja taki nie jestem.
– Masz na myśli swoje umiejętności zawodowe? – Dagmara wydawała się zaskoczona.
– Nie. Mam na myśli fajność ogólną. Dobry wygląd, szczupłą sylwetkę, fajne ciuchy, wielkomiejski sznyt. Ironiczny styl bycia. Branie udziału w nieustającym konkursie na mistrza ciętej riposty. Takich ludzi się przyjmuje do nowoczesnych, porządnych firm. Sami przyznajcie, ja trochę odstaję.

Zapadła cisza. Dagmara wyglądała na poruszoną.
– Wiem, o czym mówisz. Ja też między innymi dlatego wybrałam własną kawiarnię. Ale chyba nie do końca to prawda. Wydaje mi się, że tacy outsiderzy jak my też mogą odnaleźć się w grupie. Wystarczy trochę mniej skupiać się na sobie.
– Łatwo ci mówić. Ty jesteś atrakcyjną kobietą. A ja? Jestem gruby i wyglądam na nudziarza pozbawionego wyobraźni. Oscar Wilde powiedział, że „Każdemu, kto musi liczyć się z groszem, brakuje wyobraźni”.
Agnieszka wybuchnęła śmiechem. – To ja chyba mam jej w nadmiarze, bo w ogóle nie liczę się z groszem. Ale to też podobno źle. Dość tego, nie mogę słuchać tego użalania się nad sobą. Jesteś marudą i nudziarzem na własne życzenie.
– A co z twoją walką? – Paweł nie miał serca go dobijać. ­– Mówiłeś, że masz zamiar walczyć.

Tomek popatrzył na przyjaciela ciężkim wzrokiem. – Bo mam. Tylko… nie wiem, od czego zacząć.
– Najlepiej od tego, co jest w danej chwili dla ciebie najważniejsze. I dobrze by było, żeby była to rzecz, która w obecnych okolicznościach może przynieść widoczne efekty. Żeby poczuć swoją sprawczość i nabrać motywacji do dalszej pracy.
– Dziękuję ci, kochana Dagmaro, ciociu dobra rado. Dziś przez zaśnięciem zaprojektuję swoje życie i jutro rano zdradzę wam, jaki będzie mój pierwszy krok. Już niebawem wszystko się zmieni i zostanę bogatym wujkiem, który będzie fundował kieszonkowe dla twojej Antosi.

Dagmara spojrzała porozumiewawczo na Pawła i uśmiechnęła się.
­– Właśnie wczoraj mieliśmy dyskusję na ten temat. Tata Antosi uważa, że powinna dostawać kieszonkowe. Ja mam wątpliwości, zastanawiam się, czy 10-letnia dziewczynka ma już na tyle sprecyzowane własne potrzeby, żeby dostawać kieszonkowe. Nie chciałabym, żeby wydawała je po prostu na słodycze. Paweł natomiast zgadza się z moim byłym mężem, bo według niego edukacja finansowa powinna zacząć się jak najwcześniej.
– No właśnie – podchwycił temat Paweł – nie mam zamiaru zastępować ojca Antosi w wychowaniu, ale uważam, że wielu rodziców popełnia ogromny błąd. Ciułają pieniądze przez całe życie po to, żeby wyposażyć dziecko we wszystko, kiedy zaczyna dorosłe życie, a nie myślą o tym, żeby już od małego uczyć je odpowiedzialnego zarządzania swoimi finansami. To klasyczny przypadek dawania ryby zamiast wędki. Jak inaczej masz zamiar nauczyć Tośkę realiów współczesnego świata?

Agnieszka, popijając kawę przy barze, kończyła robienie makijażu. Temat kieszonkowego dla dzieci niespecjalnie ją interesował. Pomyślała jednak, że Paweł ma trochę racji. Jej nikt nie nauczył zarządzania finansami.
– Musimy się już zbierać – stwierdziła – a Tomek znowu nie odpowiedział na pytanie, w kim nie zamierza się zakochać.

 

kawa pieniądze