Outsourcing życia

Dagmara nabijała łyżkę ekspresu do kawy, błyskając paznokciami w kolorze oberżyny.
– Gdzie chodzisz na manicure? – Agnieszka pytała niby o miejsce, ale przede wszystkim zastanawiała się, jak Daga znajduje na to czas, mając pod opieką dziecko i niedawno otwartą kawiarnię.
– Nigdzie. Sama robię. Po co miałabym płacić?
– A ty ile płacisz za takie rzeczy, Aga? Mieliśmy w końcu o tym porozmawiać – spytał Tomek.
– Nie chce mi się o tym gadać. Wczoraj musiałam spłacić kartę kredytową i jestem kompletnie spłukana. Nawet nie wiem, ile wydaję, mam wrażenie, że więcej niż zarabiam. Czuję, że straciłam nad tym kontrolę. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje.


– Nie mogę w to uwierzyć. Przecież tak dobrze zarabiasz! Nie masz rodziny… – Tomek jak zwykle zaczynał się nakręcać.
– Nie unoś się tak, bo ci żyłka pęknie. – Agnieszka była dziś ponura jak noc listopadowa. – Co w tym takiego dziwnego, wszystko kosztuje, a w dużym mieście szczególnie dużo. Głupie manicure dla przykładu 80 zł. Fryzjer 150. Inne kosmetyczne sprawy… no już zresztą nieważne, nie będę się zagłębiać w osobiste szczegóły.
– Ależ mów, mów, zaczyna się robić interesująco – podchwycił temat Paweł, który rozstawił już krzesła w całej kawiarni i mógł wreszcie podejść do nich na chwilę.

– Mogę ci pomóc odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje. Wyoutsourcowałaś swoje życie – oznajmił Tomek. Zadowolony z siebie, wreszcie poczuł się pewnie.
– Że co zrobiłam? – Agnieszka wytrzeszczyła na niego oczy.
– Właśnie tak, dobrze usłyszałaś. Przychodzi do ciebie pani posprzątać ci mieszkanie. Wiem o tym doskonale, bo przecież jestem twoim sąsiadem. Malujesz pazury na mieście – Tomek, wyraźnie usatysfakcjonowany, wyliczał dalej, wyginając po kolei palce. – Jedzenie kupujesz gotowe. Nawet głupiej kanapki do pracy sobie nie potrafisz zrobić?! Zamiast pobiegać wokół bloku, to ty oczywiście musisz mieć trenera. I po co ci to w ogóle, chuda jesteś jak szczapa. Ale! – i teraz uważnie mnie posłuchaj. Możesz to robić. Bo cię na to stać. Bo dużo zarabiasz w tej swojej korpo. Możesz zadłużyć się na karcie, brać kredyty i pożyczki. Bo wiesz, że je spłacisz. W przeciwieństwie do mnie.
– Myślałam, że chcesz mi pomóc, a nie poużalać się nad sobą – syknęła Aga.

– Co w takim razie jej radzisz? – Dagmara próbowała zapobiec wiszącej w powietrzu kłótni.
– Usiąść do komputera i wszystko dokładnie rozpisać i policzyć. Ile zarabiasz i ile na co wydajesz. Jakie masz stałe koszty. Ile kosztują cię rzeczywiste potrzeby, ile przyjemności, a ile zbędne zachcianki. Powinnaś spisywać wszystkie wydatki. Dzięki temu będziesz wiedziała, w której dziedzinie życia powinnaś się ograniczyć. Już sama taka wiedza dużo daje. Będziesz spokojniejsza i poczujesz, że ogarniasz. Będziesz mogła wprowadzić plan naprawczy i dążyć do ideału. Słyszałem, że w modelu doskonałym powinniśmy 50% naszych przychodów wydawać na niezbędne wydatki, 30% na wszelkie zachcianki, a pozostałe 20% oszczędzać lub przeznaczać na spłatę długów. A inny model…
– Ale co mi to da, że sobie spiszę? – nie dała mu dokończyć Agnieszka. – Jeszcze nie słyszałam, żeby komuś od spisywania przybyło pieniędzy.
– To dopiero pierwszy krok. Jeżeli na przykład odnotujesz, że na jedzenie wydajesz tysiąc złotych miesięcznie, kolejnym krokiem będzie zaplanowanie, że w nadchodzącym miesiącu wydasz tylko siedemset. I musisz pilnować wydatków właśnie po to, żeby się tego swojego założenia trzymać. A przy okazji nauczysz się gotować i może dzięki temu wreszcie znajdziesz sobie faceta.

Zapadła cisza. Tomek wypił jednym duszkiem swoje cappuccino i rozejrzał się po twarzach przyjaciół. Dagmara krzątała się wokół ekspresu. Paweł opierał głowę na łokciach i patrzył na niego w milczeniu.
– Ty tak robisz? – spytała cicho Aga, wpatrując się w resztki pianki w swojej filiżance.
– Pytasz o planowanie wydatków? Tak.
– I pomaga?
– Częściowo tak, chociaż ja nie wydaję za dużo. Ale lubię mieć porządek. Jak biorę pożyczkę, to przynajmniej wiem, kiedy będę mógł ją spłacić. Faktem jest jednak, że nadal nie jestem zadowolony z tej dziedziny mojego życia. Natomiast ty, droga Agnieszko, jeszcze do niedawna byłaś zadowolona, i to bardzo. Co się zmieniło?

Aga poczuła, że na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
– Nic takiego – uśmiechnęła się słabo. – Tomek, musimy się zbierać. Praca czeka.

kawa pieniądze