– Wiecie o tym, że kawa w przeliczeniu na kilogramy jest droższa niż samochody? – Tomek szukał sobie wygodnej pozycji na stołku barowym i jednocześnie tłumił ziewanie.
Agnieszka przewróciła oczami. – Czy ty naprawdę musisz tak wszystko przeliczać?
– A co, dziwisz mi się? Co ty myślisz, że w tym kraju da się nie przeliczać? Dziewczyno, mam 32 lata i nadal jestem na umowie śmieciowej. Nie mogę wziąć kredytu, ułożyć sobie życia, na nic sobie pozwolić, nie mogę niczego. I wcale nie jestem wyjątkiem. A tobie – wycelował palec w stronę Pawła – współczuję tego kawiarnianego biznesu. – ZUS-y i podatki cię zjedzą.
Tomek już zaczął się nakręcać, ale sytuację uratował Paweł, który postawił przed nimi dwie filiżanki gorącego cappuccino.
– Jako pierwsi goście naszej kawiarni pijecie gratis. I to nie tylko dzisiaj. Warunek jest taki, że macie tu wpadać codziennie przed pracą, robić tłum, a potem opowiadać znajomym, jaką fajną miejscówkę otworzyli tuż obok, z domowym ciastem, przepyszną kawą i klimatycznym wnętrzem. Dzieciatym mówcie, że mogą wpaść z dziećmi, singielkom, że barmani przystojni, hipsterom – że to zupełnie nowy rodzaj kawiarni, jeszcze nie odkryty przez tłumy. – Co do ZUS-ów i podatków – ciągnął – to wziąłem je pod uwagę, możesz być spokojny. A ty miałeś już nie narzekać, tylko myśleć konstruktywnie. Pamiętasz, chcieliśmy we czwórkę obmyślić plan, jak zarobić dużo pieniędzy i pozbyć się problemów finansowych. To aktualne? Bo ja, jak widzisz, wziąłem byka za rogi.
Agnieszka niezbyt uważnie słuchała słowotoku Pawła, ale ostatnie zdania do niej dotarły. Rzeczywiście, mieli taki plan. Dużo rozmawiali o pieniądzach i okazało się, że każde nich ma w tej dziedzinie życia jakieś problemy. Postanowili, że utworzą coś w rodzaju grupy wsparcia i będą pomagać sobie nawzajem je rozwiązywać. Mieli czytać książki, artykuły, blogi, zbierać przydatne informacje i opowiadać o nich przyjaciołom. Czuła, że nie powinni z tego rezygnować, bo to ma sens. Rozglądała się po wnętrzu kawiarni i przesuwała palcami po zupełnie nowym, gładkim blacie. Lubiła nowe rzeczy.
– No już nie dąsaj się – szturchnęła Tomka. – Mi też na wszystko brakuje kasy.
– Ale tobie chyba z zupełnie innych powodów. Masz przewrócone w głowie – odparł tonem belfra i zaplótł ręce na pokaźnym brzuszku.
– Nie mam zamiaru wysłuchiwać twoich kazań. Idziemy, już dziewiąta!
Zeskoczyła z wysokiego stołka, zadźwięczała bransoletkami i jeszcze raz rozejrzała się po jasnym, przestronnym wnętrzu, w którym pachniało kawą. Miała nadzieję, że wkrótce będzie tu pełno gości. W przeciwieństwie do Tomka wierzyła, że interes Pawła i Dagmary będzie się kręcił. Miała swoje powody – kiedy myślała o Pawle, wciąż jeszcze czuła wyrzuty sumienia.