Agnieszka, prowadząc auto, zastanawiała się, czy Paweł opowiedział Dagmarze o ich wczorajszej rozmowie. Czy wszyscy już wiedzą, że miała romans z ich przełożonym. Co pomyślała Daga, kiedy dowiedziała się, że w ostatniej chwili wytypował do zwolnienia właśnie Pawła, a nie Agę, z powodu ich romansu. I że cała ta historia miłosna rozleciała się równie szybko, jak się zaczęła. „Jedno jest pewne – nie poszłam z nim do łóżka z powodów zawodowych i nie miałam pojęcia, że takie będą tego skutki” – uspokajała się. Mimo wszystko wciąż było jej z tym źle.
Miesiąc: luty 2016
Na świecie jest mnóstwo pieniędzy
– Opowiadaj, Tomek. Coś czuję, że dzisiaj jest twój dzień.
Dagmara nie musiała go specjalnie zachęcać.
– Czytałem taką książkę, „4-godzinny tydzień pracy”.
Agnieszka parsknęła śmiechem. – Może 4-dniowy, coś ci się pomyliło.
– Właśnie nie, 4-godzinny. Tim Ferris twierdzi, że to możliwe, pracować 4 godziny w tygodniu i mieć forsy jak lodu. Ale nieważne, nie chodzi o te godziny, tylko o ideę. A ona jest taka, że praca 8 godzin dziennie, przez 7 dni w tygodniu, do 67. roku życia, to koncepcja zupełnie chybiona. Trzeba wymyślić sobie taki biznes, który sam pracuje za ciebie. To jeszcze nie wszystko, czytałem też jeszcze jedną książkę na ten temat.
– No, no, dwie książki, zaszalałeś! – kpiła Agnieszka.
Gdyby udało się przestać tuktać…
Agnieszka tupała energicznie w wycieraczkę przed drzwiami kawiarni, żeby otrzepać z butów pierwszy w tym roku śnieg. „Niedługo święta” – pomyślała. „Trzeba zająć się kupowaniem prezentów, żeby nie myśleć o tym, że kolejny rok jestem sama”. Weszła do rozświetlonego wnętrza, zdjęła kurtkę i wślizgnęła się za bar, żeby pomóc Dagmarze robić kawę. Tymczasem Tomek mościł się na swoim ulubionym miejscu, tuż obok patery z kruchymi ciastkami.
Outsourcing życia
Dagmara nabijała łyżkę ekspresu do kawy, błyskając paznokciami w kolorze oberżyny.
– Gdzie chodzisz na manicure? – Agnieszka pytała niby o miejsce, ale przede wszystkim zastanawiała się, jak Daga znajduje na to czas, mając pod opieką dziecko i niedawno otwartą kawiarnię.
– Nigdzie. Sama robię. Po co miałabym płacić?
– A ty ile płacisz za takie rzeczy, Aga? Mieliśmy w końcu o tym porozmawiać – spytał Tomek.
– Nie chce mi się o tym gadać. Wczoraj musiałam spłacić kartę kredytową i jestem kompletnie spłukana. Nawet nie wiem, ile wydaję, mam wrażenie, że więcej niż zarabiam. Czuję, że straciłam nad tym kontrolę. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje.
Cappuccino gratis
– Wiecie o tym, że kawa w przeliczeniu na kilogramy jest droższa niż samochody? – Tomek szukał sobie wygodnej pozycji na stołku barowym i jednocześnie tłumił ziewanie.
Agnieszka przewróciła oczami. – Czy ty naprawdę musisz tak wszystko przeliczać?
– A co, dziwisz mi się? Co ty myślisz, że w tym kraju da się nie przeliczać? Dziewczyno, mam 32 lata i nadal jestem na umowie śmieciowej. Nie mogę wziąć kredytu, ułożyć sobie życia, na nic sobie pozwolić, nie mogę niczego. I wcale nie jestem wyjątkiem. A tobie – wycelował palec w stronę Pawła – współczuję tego kawiarnianego biznesu. – ZUS-y i podatki cię zjedzą.